Reklama

Lutosławski – kompozytor, erudyta, filantrop, patriota (wideo)

Data:

- Reklama -
Od lewej: Marcin Bogusławski i Marek Moś
Od lewej: Marcin Bogusławski i Marek Moś

Jaki był na co dzień Lutosławski? Czym była dla niego muzyka? Dlaczego przyszłość chciał związać z matematyką? Spotkanie z Marcinem Bogusławskim, pasierbem i spadkobiercą Witolda Lutosławskiego, które odbyło się 4 sierpnia w Maćkowej Rudzie, pozwoliło spojrzeć na znanego kompozytora z zupełnie innej perspektywy. „Pomnik ze spiżu” nabrał rumieńców.

Rozmowa z udziałem Lecha Dzierżanowskiego, pianisty i menedżera oraz Marka Mosia, dyrygenta Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy „Aukso”, któremu dane było poznać Witolda Lutosławskiego na pewnym etapie jego życia, była częścią programu XIV Letniej Filharmonii „Aukso”. Głównego bohatera spotkania – Witolda Lutosławskiego wspominał pasierb, Marcin Bogusławski. Opowieści o życiu w rodzinie znanego kompozytora raz po raz przerywała chwila muzyki teatralnej kompozytora na flet solo do spektaklu F. Musseta pt. „Nie igra się z miłością” w wykonaniu Jadwigi Kotnowskiej.

„Postać Witolda Lutosławskiego” to nieformalny tytuł nadany spotkaniu przez Lecha Dzierżanowskiego. We wtorek – 6 sierpnia o godz. 20.00 (również w Maćkowej Rudzie”) kolejna rozmowa zostanie skierowana na inne tory – dotyczące twórczości kompozytora.

Jaki był Lutosławski prywatnie? Marcin Bogusławski, jak zresztą kilkakrotnie podkreślił, o sprawach muzycznych i twórczości ojczyma nie śmie mówić. Sam wybrał zupełnie inny zawód – wpisany skądinąd w tradycję rodzinną. Został architektem, jak dziadek i ojciec. Czterdzieści lat mieszkał i pracował w Norwegii, dopiero w wieku emerytalnym powrócił do Polski z żoną Gabrielą i córkami.

Co o Witoldzie Lutosławskim powiedział w pierwszych słowach? – Ojczym był postacią jednorodną i monumentalną, był też wielkim polskim patriotą – podkreślił. Przyszło mu żyć i tworzyć „w dziwnych czasach”. – Ojczym nigdy nie walczył czynnie z komunizmem, jednak nie powiedział też niczego, czego musiałby się wyrzekać. Milczeniem wyrażał swój stosunek do systemu – dodał Bogusławski. Zdarzyło się i tak, że talent Lutosławskiego został zanegowany w kraju, za to doceniony za granicą. – Gdy jego muzyka stała się znana w USA i Europie, za zasługi otrzymał w nagrodę państwową – wspomina Bogusławski. Wbrew pozorom, wyróżnienie nie zmieniło sytuacji natychmiast. Na lepsze czasy Lutosławski musiał jeszcze poczekać.

Kompozytor miał do swojego talentu stosunek utylitarny. Był człowiekiem niezwykle odpowiedzialnym i praktycznym. Jak przypomniał podczas spotkania Marcin Bogusławski – jego dewiza życiowa brzmiała: talent jest darem powierzonym człowiekowi, daje dużo zobowiązań, ale nie daje wymówek od życia codziennego. Może właśnie dlatego młody Witek wybrał matematykę, nie muzykę. – Bał się, że nie będzie w stanie utrzymać rodziny, będąc kompozytorem – tłumaczył gość spotkania w Maćkowej Rudzie.

I na te obawy Lutosławski znalazł ostatecznie rozwiązanie. W czasie „wykluczenia artystycznego” działał pod pseudonimem Derwid. Ta twórczość dawała mu pieniądze. Bogusławski wspomina, że w młodych latach nie cierpiał biedy, a zawdzięcza to Derwidowi. Piosenek pisanych w ten sposób Lutosławski specjalnie nie cenił. Bardziej poważnie podchodził do kompozycji dla dzieci do tekstów Tuwima. Jako Derwid napisał ponad 30 piosenek, a kiedy w latach 70. wyszło na jaw, kto kryje się pod wspomnianym pseudonimem, bardzo to Lutosławskiego zdenerwowało.

Witold Lutosławski we wspomnieniach pasierba jawi się nie tylko jako tytan pracy, ale też człowiek z niezwykłym wyczuciem. Mimo tego, że był wielkim erudytą, zwykle nie zabierał głosu, wolał słuchać. Gdy przyszło mu wystąpić na forum, robił to świetnie. Nad tym także pracował. – Czytał mojej matce na głos, robił notatki do przemówień – dodaje Bogusławski.

W czasie, gdy już nie musiał „chałturzyć”. zdarzało mu się nawet odmówić Andrzejowi Wajdzie, który nalegał na skomponowanie muzyki do filmu. O pewnym aspekcie aktywności społecznej Lutosławskiego nie wiedziała zbyt wiele nawet rodzina. Działalność charytatywną kompozytor traktował być może jako spłatę długu zaciągniętego w młodości. Profesor muzyki w trudnym dla niego finansowo okresie, nauczał go za darmo. Gdy Lutosławski mógł pomóc, robił to. Wsparcie od kompozytora uzyskał również Marek Moś, dyrygent „Aukso”. O sfinansowaniu przez Lutosławskiego drugiej operacji serca opowiadał z wielkim wzruszeniem.

Fot. Niebywałe Suwałki

Poniżej wideo ze spotkania w Maćkowej Rudzie.




ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Patriotyczno-alternatywne rozpoczęcie jubileuszowego AUKSO

W tym roku Letnia Filharmonia AUKSO po raz dwudziesty...

Wspaniała muzyka, genialni dyrygenci – sobotni koncert AUKSO w SOK-u

Sobotni koncert w ramach XIX Letniej Filharmonii AUKSO był...

Spotkanie ze Stanisławem Soyką podczas „Aukso” 2016 (wideo)

Spotkanie ze Stanisławem Soyką odbyło się 6 sierpnia 2016...

Soyka, Aukso i Szekspir w finale Letniej Filharmonii

Spotkanie ze Stanisławem Soyką w Folwarku Hutta pod Suwałkami...