Zdawać by się mogło, iż modernistyczne otoczenie ulicy Jana Pawła to nie miejsce dla wydarzeń rodem z wieków średnich. A jednak, przy jednej z kamiennych rzeźb, na placu przed SOK, swoje obozowisko rozbili jaćwiescy wojowie. Mężowie, wielcy jak dęby, odziani w wełniane przeszywanice, zdobne krajki i wymyślne brosze.
Autor: Tomasz Sawicki
Kiedy w ich dłoniach pojawiły się tarcze i topory, nawet z daleka zaczęli budzić respekt. Taka broń, nawet o celowo przytępionych ostrzach, może wgniatać hełmy i łamać kości. Nie jest to więc zabawa dla przypadkowych ludzi. Dynamiczny pokaz walki, był efektem wielomiesięcznych treningów i rzeczywiście miał w sobie coś z „surowego średniowiecza”.
Pokazy technik walki to tylko pierwsza część programu przygotowanego przez rekonstrukcyjną grupę „Synowie Jaćwieży” na Festiwalu Fantastyki. Ci ludzie to historycy z krwi i kości, którzy o Jaćwingach, ich kulturze i codziennym życiu wiedzą naprawdę wiele. Swoją wiedzą podzielili się podczas późniejszego wykładu, gdzie każdy mógł dotknąć, w większości własnoręcznie zrekonstruowanych przedmiotów używanych przez dawnych mieszkańców Suwalszczyzny.
W historii Jaćwieży jest coś magicznego i tajemniczego, być może ze względu na ich wiarę w bóstwa, nieodłącznie związane z rodzimą przyrodą. Przez wieki domem Jaćwingów były nieokiełznane w swojej dzikości puszcze i choć święte dęby zostały brutalnie wykarczowane, to pozostała w nas instynktowna tęsknota za tamtym czasem. Temat jak najbardziej fantastyczny.
Szkoda tylko, że świadomość historyczna na ten temat jest tak mała w naszym mieście. Wystarczy spytać pierwszego lepszego turystę. Skoro ani jedno miejsce, czy chociażby drobny element architektury nam o tym nie przypomina, to tak jakby Jaćwingów tu nigdy nie było.
Fot. Niebywałe Suwałki