Jeśli w dzieciństwie lubiliście baśnie, zetknęliście się pewnie z jego twórczością. Być może wciąż pamiętacie tajemnicze postaci z jego ilustracji. Od 14 do 27 listopada obrazy artysty z cyklu „KAMIEŃ DRĄG ZIEMIA CIEMNOŚĆ NIEBO” oglądać można w Galerii Abbey House na IV piętrze Domu Handlowego vitkAc. Z Marianem Murawskim, ilustratorem i malarzem, o kukładach, żebrzuszczach oraz dzieciństwie na północno-wschodnim krańcu Polski rozmawia Paweł Drabarczyk z „Art&Business”.
A&B: W pana malarstwie śmierć jest zwykle „tuż obok”.
MM: Gdy mieszkaliśmy w Suwałkach, wszystkie pogrzeby prowadziły koło naszego domu. W wielonarodowym miasteczku cmentarzy było kilka, najbliżej był katolicki, potem duży prawosławny, niewielki ewangelicki, następnie kirkut i muzułmański cmentarz Tatarów. Z kolegą chodziłem oglądać pogrzeby, to był nasz teatr, a pogrzebowe spektakle bardzo się od siebie różniły. Katolickie obrzędy były melodramatyczne, prawosławnych grzebano pośród wspaniałych kolorów i głośnych śpiewów, protestanckie były bardzo skromne. Najciekawsze były żydowskie, z płaczkami idącymi za karawanem. Gdy chowano biedniejszych Żydów, do płakania najmowały się żebraczki wysiadujące zwykle na ulicach, żebrzuszcze jak się w tamtych stronach wtedy mawiało…
O lokalnym projekcie artystycznym Mariana Murawskiego można przeczytać więcej w artykule: W przestrzeni marzeń.