Letnie imprezy plenerowe mają to do siebie, że łączą dobrą zabawę i muzykę z możliwością obcowania z naturą. Muzyczny Azyl nad Szelmentem zaczął się dobrze i gdyby nie niesprzyjająca aura, tak też by się zakończył. Burza w oddali i przelotne deszcze skutecznie zniechęciły publiczność – tylko najwytrwalsi zostali do końca.
Na scenie na pomostach nad jeziorem Szelment Wielki w tym roku wystąpiły wszystkie zapowiedziane w programie zespoły – choć pogoda nie dawała gwarancji, że „Wolna Grupa Bukowina” w ogóle wyjdzie na scenę. Organizatorzy zaryzykowali, mimo że już podczas występu Borysa Kossakowskiego zerwał się porywisty wiatr, który wygnał z plaży wielu słuchaczy. Czarne chmury zbierały się jednak o wiele wcześniej – już podczas koncertu grupy „Nic Wielkiego”. Zgrany zespół, wykonujący folk, poezję śpiewaną, reggae i jazz zabrał publiczność w podróż przez wszystkie te gatunki, grając na instrumentach i emocjach.
Ciekawym wykonawcą zaproszonym w tym roku do udziału w Muzycznym Azylu był Borys Kossakowski, improwizator, eksperymentator i… gawędziarz. Każdą piosenkę artysta okrasił najpierw opowieścią o kulisach jej powstania – a te bywały nierzadko związane z sytuacjami wziętymi prosto z życia. Jego proza przerodziła się w poezję śpiewaną. Kossakowski przypomniał publiczności, że już kiedyś grał w północno-wschodniej Polsce. Gdy jeszcze działała nieformalna inicjatywa koncertowa – Suwalskie Ucho Muzyczne, Borys Kossakowski wystąpił w suwalskiej starej parowozowni na specjalnym koncercie – z grupą „Towary Zastępcze”. Nad Szelmentem wykonał przy okazji wspomnień piosenkę „Dziewczyna z Hotelu Grand”, ale przedtem zdradził kulisy swojego niefortunnego wypadku w czasie koncertu.
Po Borysie Kossakowskim na scenie pojawiła się grupa, której początki sięgają lat 70. XX wieku. Wolna Grupa Bukowina zadebiutowała w 1971 roku na Giełdzie Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Potem przyszły kolejne koncerty, festiwale, nagrody, wyjazdy zagraniczne. Niektórzy mówią, że WGB to już nie zespół, tylko zjawisko – w końcu kolejne pokolenia śpiewają i znają ich piosenki.
Tegoroczny Azyl nad Szelmentem prowadził Jerzy Dębina, który nie tyle zapowiadał, co opowiadał o zespołach (również anegdotycznie), ale też nie omieszkał przekazać publiczności pozdrowień od Marka Gałązki, barda i pomysłodawcy tej imprezy.
Fot. Niebywałe Suwałki – Marcin Tylenda