Po bardzo deszczowym czwartku piątek od rana powitał suwalczan oraz gości słońcem, a temperatura z każdą godziną rosła. Dlatego chętnie bluesfani kierowali swe kroki do zacienionych czy klimatyzowanych przestrzeni klubowych, gdzie od godziny jedenastej można było zanurzyć się w oceanie dobrego grania. Bezpłatny wstęp to okazja, by posłuchać nawet kilku artystów, choć wówczas trzeba się nastawić na dość szybki marsz między kolejnymi lokalami.
Wielbiciele lokalnych brzmień znaleźli coś dla siebie na suwalskim deptaku – w „Kurze na Chłodnej” zagrał białostocki zespół „Po 50-ce”. Choć jak sama nazwa wskazuje, muzycy to osoby, które świętowały swoje pięćdziesiąte urodziny, niekiedy jakiś czas temu, to energii mogliby im pozazdrościć o wiele młodsi. Panowie nawiązali też świetny kontakt z publicznością, która z entuzjazmem przyjmowała covery i własne kawałki grupy.
Po drugiej stronie deptaka, w Piwiarni, po raz kolejny w historii SBF prezentowało się Adam Zalewski Trio. Akustyczne granie idealnie wpasowało się w klimat zamkniętej przestrzeni. Muzycy zaserwowali przybyłym na śniadanie polskie covery (m. in. „Oni zaraz przyjdą tu”) i własne utwory.
W Rozmarino słuchaczy zachwycił nietuzinkowy projekt łączący muzyków z Litwy i Wenezueli. Charyzmatyczny wokalista – Hectro Castillo pochodzi z Caracas, od kilku lat mieszka w Irlandii, a w Suwałkach towarzyszyli mu litewscy bluesmani.
Na tle koron drzew widocznych za oknami Hotelu Velvet występował niemały podmiot wykonawczy – Blues Project. Zespół powstał szesnaście lat temu, zatem to rówieśnik suwalskiej imprezy – i podobnie jak ona rozrasta się, zmienia. Z niegdysiejszego tria przeszli do siedmioosobowego składu. Grają autorskie wersje amerykańskich i angielskich wykonawców bluesowych, melodyjne i bogate brzmieniowo.
Black Pub Komin oferuje największą przestrzeń, zatem bluesfani mogli nawet dać się porwać ulubionym dźwiękom. A zachęcał do tego zespół Lady Bird, również siedmioosobowy, z ciekawym dodatkiem w instrumentarium w postaci saksofonu. Energiczna i energetyczna wokalistka, Joanna Wątor, w swych wypowiedziach akcentowała siłę i rolę kobiet – rzeczywiście wokal to mocna strona występu Lady Bird, ale i warstwa muzyczna dorównywała tej wokalnej, co z pewnością potwierdza publiczność – bawiono się doskonale!
Fotografie w postaci pokazu slajdów: Wojciech Otłowski