Prace przy budowie arterii komunikacyjnych często owocują odkryciami cennych śladów przeszłości. Taka sytuacja miała właśnie miejsce wczoraj (20 maja), na odcinku drogi ekspresowej S-61 – będącej elementem Via Baltiki. Jak się okazało, w Słobódce koło Szypliszk przy pracach ziemnych znaleziono wrak samolotu z okresu II Wojny Światowej. W bardzo dobrym stanie zachowały się: silnik Mikulin AM-38, radiostacja oraz działko WJa-23 (liczba oznacza kaliber w mm). Wszystko wskazuje więc na to, ze mamy tu do czynienia z sowieckim samolotem szturmowym Ił-2m3.
Potwierdziłyby się zatem opowieści okolicznych mieszkańców, którzy wspominali zestrzelenie radzieckiego samolotu przez myśliwce Luftwaffe. Dwóm lotnikom podobno udało się przeżyć upadek i nawet uniknąć niewoli. Oczywiście długo ewentualnymi jeńcami by nie byli – bo zdarzenia te miały miejsce latem bądź jesienią 1944 roku.
Ił-2 początkowo był produkowany w wersji jednoosobowej. Po ataku niemieckim z czerwca 1941 samoloty tego typu – zresztą nie tylko tego typu – były dziesiątkowane przez Luftwaffe. Wymusiło to zagospodarowanie miejsca dla tylnego strzelca. Niestety, pancerz tam już nie sięgał, dlatego przeżywało o wiele więcej pilotów. Wspomniane opancerzenie powodowało, że samolot był dość ociężały w pilotażu i posiadał mały udźwig bomb oraz rakiet (stosowano już niekierowane pociski rakietowe). Ważne jednak, że wyprodukowano go w ponad 36000 egzemplarzach. Wobec sowieckiej przewagi liczebnej – nie tylko na niwie lotniczej – hitlerowskie Niemcy były bezradne.
Na obecnym terytorium Polski teoretycznie można znaleźć szczątki nawet sprzętu brytyjskiego i amerykańskiego, Nad naszym terenem działały chyba jednak tylko Luftwaffe i lotnictwo sowieckie. Co zresztą nie wyklucza wcale odnalezienia sprzętu… amerykańskiego. W ramach dostaw Lend-Lease Sowieci otrzymali przecież choćby samoloty myśliwskie Bell P-39 Airacobra i Bell P-63 Kingcobra. Te maszyny – o nietypowej konstrukcji, z silnikiem w środku kadłuba za kabiną pilota – nie spełniały wymagań zachodniego teatru wojny, ale na froncie wschodnim doskonale się sprawdziły.
Polskie lotnictwo nad Suwalszczyzną raczej nie operowało, ale warto przypomnieć, iż 27 września 1939 roku musiał przez naszą okolicę przelatywać prototyp PZL.46 Sum (według przedwojennej polskiej nomenklatury samolot liniowy, czyli coś w rodzaju maszyny obserwacyjno – szturmowo – bombowej). Bo raczej inna trasa lotu z Warszawy do Kowna nie wchodziła w rachubę. W ówczesnej stolicy Litwy załogę internowano. Później udało się jej przedostać do Wielkiej Brytanii.
Zdjęcia wraku : Marcin Olszewski i archiwum GDDKiA