Zapowiedź nowego umiejscowienia jednej ze scen podczas szesnastej już edycji Suwałki Blues Festival wzbudziła spore emocje. Nie zabrakło interpelacji radnych, głosów sprzeciwu wśród bluesfanów. Swoistą próbą generalną miały być juwenalia, ze sceną usytuowaną przy Starej Łaźni. Jak wypadła? Oczywiście nie znamy zdania władz miejskich i organizatorów, ale możemy wyrazić swój pogląd. Zacznijmy jednak od początku.
Od pierwszej edycji organizowanego od piętnastu lat Suwałki Blues Festival za wielki walor uważano ulokowanie scen blisko siebie, niejako pod kątem prostym. Jedna stała w Parku Konstytucji 3 Maja, druga na ulicy Kościuszki; tuż przy skrzyżowaniu z Mickiewicza i Waryńskiego.
Jej umiejscowienie określano jako „przy ratuszu”. I właśnie ona padłaby „ofiarą” zapowiadanych zmian. Jak podejść do sprawy? Jak to zawsze bywa opinie są rozbieżne, bo i punkty widzenia są odmienne. Dziennikarze, fotoreporterzy i tak kursują do „fosy” do „fosy” i te 200 – 250 metrów dalej (mam na myśli różnicę długości trasy pomiędzy sceną w parku, a odpowiednio – tymi na Kościuszki i przy Starej Łaźni) nie powinno stanowić problemu. Wydałoby się, iż w podobny sposób krążą bluesfani, problem w tym, że nie wszyscy…
Naprawdę spory odsetek publiczności ma naturę koczowniczą czy raczej „biwakową”. Celuje w znalezieniu sobie miejsca na parkowej trawie i słuchaniu na kocyku dźwięków z obu stron, tzn. scen. Stało się to wręcz kilkunastoletnią tradycją. Odstępstwo od niej wielu bluesfanów potraktuje wręcz jako świętokradztwo.
Jeżeli już scena ma stać przy Starej Łaźni, to raczej nie tyłem do niej jak na juwenaliach. Dlaczego? Bo dźwięk odbija się od garaży Pogotowia Ratunkowego. Co prawda ekipa nagłaśniająca uspokajała, że poradzą sobie z tym problemem, ale na koncercie juwenaliowym różnie bywało, zwłaszcza w dalszej odległości od estrady. Jedynym sensownym wyjściem wydaje się skierowanie sceny przodem w stronę rzeki.
Można domniemywać, iż na dniach dowiemy się, jak kwestia zostanie ostatecznie rozstrzygnięta.