W pełni lata, gdy większość z nas cieszy się słoneczną pogodą i błękitną wodą, na Śląsku rozgrywa się tragedia ekologiczna o ogromnej skali. Jezioro Dzierżno Duże w ostatnich tygodniach często pojawia się w mediach – setki ton martwych ryb pływają na powierzchni wody.
Tylko od początku sierpnia 2024 roku wyłowiono już ponad 110 ton padniętych ryb ze zbiornika Dzierżno Duże i Kanału Gliwickiego. Czy oznacza to, że stajemy w obliczu kolejnego ekologicznego kryzysu, który może mieć równie tragiczne skutki jak katastrofa sprzed dwóch lat?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się być dość jednoznaczna. Według informacji przekazanych przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, bezpośrednią przyczyną masowej śmierci ryb jest gwałtowny rozwój i zakwit tzw. „złotej algi” w Kanale Gliwickim oraz zbiorniku Dzierżno Duże. Ten jednokomórkowy glon, w ciągu zaledwie kilku dni, może rozwinąć się do poziomu toksycznego zakwitu, sięgającego nawet 300 milionów komórek na litr wody. Taka sytuacja miała miejsce właśnie w rejonie IV sekcji Kanału Gliwickiego i zlewni zbiornika Dzierżno Duże.
W obliczu tej dramatycznej sytuacji zareagowali również przedstawiciele firmy z Suwałk. Wykorzystując zatokę „Stawiki” (potoczna nazwa zatoki Dzierżna Dużego), stworzono Ostatni Azyl, który ma zapewnić rybom odpowiednie warunki do przetrwania.
Brakowało jednak systemu, który stale i nieprzerwanie monitorowałby parametry wody w tej strefie. Dlatego start-up z Suwałk, Waterly, postanowił pomóc w tej trudnej sytuacji. Zainstalowano tam zaawansowany system monitoringu jakości wody (boję), który pozwala społeczności na stały dostęp do bieżących danych o parametrach wody. Dzięki temu możliwa jest natychmiastowa reakcja na wszelkie zmiany w środowisku wodnym.
W ciągu najbliższych dni, informacje o stanie wody w Dzierżnie Dużym wraz z jej parametrami będą udostępniane w aplikacji Waterly, na specjalnej mapie. Dzięki temu każdy zainteresowany będzie mógł śledzić sytuację i porównywać ją choćby z jeziorem Wigry na Suwalszczyźnie.
