Nieczęsto suwalscy wielbiciele jazzu mają okazję posłuchać ulubionej muzyki na żywo – tym bardziej cieszyć może piątkowa propozycja muzyczna prezentowana w ramach cyklu „Na dywaniku u Marii”. Maciej Sadowski Kwadrat dał się poznać fanom jazzu nieco ponad pół roku temu – w grudniu, na koncercie w Rozmarino, w ramach Wide Open Jazz Session. Wówczas entuzjastycznie przyjęty, kolejny raz zapewnił niezapomniane doznania muzyczne, prezentując ciekawe brzmienia, niebanalne aranżacje i wreszcie – radość ze wspólnego grania, która widoczna na scenie udzieli się też słuchaczom.
Motorem – jeśli można tak to ująć – muzycznych działań i poszukiwań piątkowych gości jest nasz krajan – Maciej Sadowski, grający na kontrabasie. Poszukując pomysłu na prezentację swoich kompozycji brał udział w rozmaitych projektach – Sekstans, Almost Jazz Group, Zgniłość. Wreszcie dojrzał do stworzenia autorskiego zespołu, jazzowego, ale też przekraczającego muzyczne granice, nasyconego inspiracjami zaczerpniętymi z podróży, doświadczeń, fascynacji, spotkań…
Wieczorny koncert „Na dywaniku u Marii” rozpoczęła instrumentalna wersja utworu wykonywanego wraz z Marcinem Świetlickim w ramach działań Zgniłości. W wersji pozbawionej wokalu nosi ona tytuł „Szeptuchy” – warto dodać, iż stanowiło to nagranie muzyczną ilustrację do filmu o osobach posiadających takie niezwykłe umiejętności wyreżyserowanego przez Monikę Stalewską.
Następnie publiczność usłyszała czteroczęściową kompozycję „Dziadek Mróz”, by później stać się świadkami muzycznych poszukiwań lidera. Utwór „LowBow” pierwotnie zaaranżowany był na dwie wiolonczele i dwa kontrabasy. Choć instrumentarium zespołu odbiega od takiego składu (oprócz grającego na kontrabasie Macieja Sadowskiego tworzą go perkusista Tomasz Koper, trębacz Dawid Lipka oraz saksofonista Michał Jan Ciesielski), to ta muzyczna transpozycja okazała się strzałem w dziesiątkę.
Osobisty, a jednocześnie nieco odrealniony charakter miał kolejny utwór. W nawiązaniu do pierwszej kompozycji był on także poświęcony osobie o niezwykłych umiejętnościach, choć tym razem jest ona nieco mroczna, bo to czarownica. Jak zdradził Sadowski, inspiracją były jego sny z czasów dzieciństwa, w których uciekał przed taką wiedźmą, a finałem był skok do studni, stąd tytuł – „Four Wells”.
Zapowiadając kolejny utwór lider zażartował, że kwartet uważany jest za zespół jazzowy, zatem pragnąc oddać hołd jednemu ze swych mistrzów – Krzysztofowi Komedzie, zaprezentowali „Nóż w lodzie” (czytelnie nawiązując do kultowego filmu, do którego wielki jazzman napisał muzykę). Co ciekawe, współscenarzystą obrazu w reżyserii Romana Polańskiego był niedawno goszczący w Suwałkach wybitny reżyser, Jerzy Skolimowski, który nota bene miał także być odtwórcą roli kreowanej przez Zygmunta Malanowicza.
MS2 przyjechali do Suwałk z Gdańska i swego rodzaju muzyczną podróż zaproponowali słuchaczom na zakończenie koncertu – za pośrednictwem utworu poświęconego ulicy Łąkowej, przy której w Gdańsku znajduje się sala prób zespołu.
Nie obyło się bez bisu, bo dla fanów jazzu nawet najdłuższy koncert byłby zbyt krótki, zatem dzięki gorącemu aplauzowi udało się namówić zespół na zaprezentowanie utworu – jak to określił lider – o zwierzętach – „Kotojeleń złodziej”. Na zakończenie Maciej Sadowski podzielił się dobrą wiadomością o nagraniu przez muzyków dwóch płyt, które niestety jeszcze są w fazie postprodukcji, ale ta nowina stała się okazją do zapewnienia, że przy kolejnej wizycie w grodzie nad Czarną Hańczą zespół przywiezie i te nagrania, zatem będzie okazja i do muzycznej uczty, i do zdobycia autografów na płytach ich autorstwa.
[…] „Na dywaniku u Marii” – Maciej Sadowski Kwadrat […]