Reklama

O tym, jak to dawniej świętowano

Data:

- Reklama -

Obowiązkowo karp na stole, jako jedna z dwunastu potraw, choinka bogato ozdobiona, a pod nią stos prezentów i miejsce puste – dla strudzonego wędrowca?  Dr Krzysztof Snarski z Muzeum Okręgowego w Suwałkach opowiada o tym, jak przez lata zmieniała się obrzędowość.

„Uwagi świąteczne” zanotowała Iwona Danilewicz.

Skróty i uproszczenia to chyba znak naszych czasów, również w zakresie tradycji i obrzędowości. Nic więc dziwnego, że dzisiejsze tradycje świąteczne także ulegają temu procesowi. Zamawianie potraw w firmach cateringowych lub restauracjach, zamiast przygotowywania ich od podstaw, w domach – w gronie rodzinnym, to tylko jeden z przykładów uwspółcześniania ducha Świąt. 

Na stole

Skoro Boże Narodzenie, to i karp. No właśnie, dlaczego? – Wbrew pozorom, karp wcale nie jest nasz – mówi dr Krzysztof Snarski, dodając, że gdy dziś komentujemy szybujące w górę ceny – również karpia, warto pamiętać, że to nie on wcale gościł dawniej na stołach domów na Suwalszczyźnie. Bardziej popularne i powszechne były śledzie, szczupaki i liny.

Dwanaście potraw to podstawa… – Dwanaście? Dlaczego dwanaście? Kto to powiedział i o tym zdecydował? Podstawowy punkt odniesienia znajdujemy oczywiście w Kościele – w nawiązaniu do dwunastu apostołów – tłumaczy K. Snarski, podkreślając, że w czasie wigilii na stole miało być po prostu dużo jedzenia.

Dużo, czyli ile? – Jeśli ktoś jadł cały rok ziemniaki z kapustą, a mięso od święta, to dla niego „dużo” mogło stanowić i 5 potraw. Im bliżej dworu, tym jedzenia było więcej, a potrawy przygotowywano bardziej skomplikowane. Mogło ich być i siedem, i dziewięć, i piętnaście – dodaje etnograf. Sytuacja zależała od tego, jak zasobne było gospodarstwo domowe. 

Co więcej, ryby w wigilię niekoniecznie stanowiły dominantę. Na sudawskich stołach świątecznych królował indyk. Do tej pory zdania co do jajek są podzielone – w niektórych domach były, w innych nie. Kutię robiono z najdroższego zboża – pszenicy i z miodu. Nikomu do głowy kiedyś by nie przyszło, by pszenicę zastąpić np. kaszą pęczakiem. 

Na stołach Suwalszczyzny pojawiały się też „łamacze” bądź „łamańce”, robione z ciasta podobnego do paluszków, bez soli, ale z dodatkiem słodkiej wody.

Duch świąteczny

Duch świąt objawiał się nie tylko w atmosferze tego wyjątkowego czasu. Sprawa była o wiele bardziej skomplikowana. Skoro potrawy świąteczne musiały być przygotowane na bazie składników mediacyjnych – specjalnych, takich jak grzyby, jabłka, mak, to ich funkcja nie była zwyczajna. Łączyły w sobie świat doczesny i nieznany, z którego przychodził Syn Boży.

Był to czas niezwykły, podczas którego dusze mogły przedostawać się do naszego świata. To poczucie bliskości dusz zmarłych przejawiało się również w określonych zasadach panujących przy wieczerzy wigilijnej. Nie należało wówczas wykonywać gwałtownych, nerwowych ruchów, by duszyczek nie wystraszyć i nie przepędzić. Sianko, obecnie chowane pod obrusem – wcześniej w większych ilościach, rozkładano również pod nogami, przy ławach, żeby duszom było wygodnie. No i wreszcie „nakrycie dla wędrowca” – przygotowywane na stole dla przychodzących w odwiedziny duchów.

Opłatek

Opłatki były kiedyś różnokolorowe – białe, zielone, czerwone. Kolorowe przeznaczane były dla zwierząt i… dzieci. Takie to były czasy, gdy pociechy traktowano jak część domowego inwentarza (podobnie zresztą jak pracowników). Tradycją świąteczną było też to, że gospodarz opłatkiem dzielił się ze swoimi zwierzętami, „umawiając się” z nimi na kolejny rok pracy. Skoro i pracownicy byli częścią gospodarstwa, w świąteczny czas gospodarz przedłużał umowy również ze swoimi pracownikami.

Choinka

W czasach, gdy w domach podłogę stanowiła glina i piasek, gdy wraz z ludźmi mieszkały zwierzęta (nie, nie tylko myszy, ale np. kury), choinkę początkowo podwieszano u belki stropowej. Gdy drzewko już „zeszło na ziemię”, było dekorowane jabłkami, orzechami, później cukierkami i ciastkami. Każda ozdoba miała swoje znaczenie, np. jabłko – a w nim ziarenka – symbolizowało płodność, dostatek i obfitość. Sama choinka zbliżała domowników – stanowiła „centrum świata”. Po świętach choinkę wynoszono do lasu lub „za stodołę”, czasem też ją rąbano i palono (jeśli można było, bo świerk „strzela”). Zawsze była jednak traktowana jak drzewka wyjątkowe.

Kolędnicy

Święta przebiegały w atmosferze wierzeń, życzeń i przesądów. Pierwszego dnia Świąt lepiej było domu nie opuszczać. Pierwsza zobaczona – napotkana osoba miała zwiastować dobry lub ciężki rok, pełen pracy. Jak nietrudno zgadnąć, złym omenem było zobaczenie jako pierwszej kobiety…

Czekanie na kolędników to stały element Świąt Bożego Narodzenia. Przychodzili (początkowo drugiego dnia) kolędnicy śpiewający, niosący gwiazdę albo szopkę, inną grupę stanowili kolędnicy – herody, przybywający z opowieścią biblijną. Ich inscenizacja wymagała odpowiedniej choreografii – wszak w opowieści występowali różni bohaterowie, np. żołnierz, śmierć, Żyd, był też oczywiście narrator. Za około 20-, 30-minutowe przedstawienie oczekiwano zapłaty. Co ważne, kolędnicy w czasie świąt przychodzić mogli kilkukrotnie. Bez zaopatrzenia ich w jedzenie i gotówkę – podziękowanie za wizytę, na dobre życzenia gospodarze liczyć raczej nie mogli, więc nie wszyscy kolędników wpuszczali.

Wróżby świąteczne

Do listy świątecznych tradycji należy dodać wypatrywanie pierwszej gwiazdy, ale i obserwacja przyrody. Wróżby pogodowe w okresie od wigilii do Trzech Króli miały ludziom pokazać, jakie będą kolejne miesiące nowego roku.

Życzenia

Życzenia to bardzo ważna tradycja świąteczna – nadzieje na dobry rok powoływane do życia za pomocą słowa i dobrej intencji. Kawalerom życzono ożenku, a pannom – bogatych mężów. Nie były rzadkością i bardziej przyziemne, choć nie mniej istotne intencje kierowane do gospodarza lub gospodyni w przykładowym brzmieniu: żebyś miała tyle kiełbasy, ile wełny w skrzyniach.

Rodzinnie

Skoro prądu nie było, święta przebiegały przy lampie naftowej, a więc – rodzinnie, integracyjnie, ze śpiewem, rozmowami i opowieściami. Skupiano się na świętowaniu, nie na nowym kontencie w sieci, czy programach w telewizji. 

A którą tradycję świąteczną Państwo najbardziej lubicie, doceniacie?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Udostępnij:

Reklama

Najczęściej czytane

Przeczytaj więcej
Powiązane

Kolejny dar trafił do Muzeum Okręgowego w Suwałkach

Muzeum Okręgowe w Suwałkach otrzymało cenny dar związany z...

„Wesoła sanna” Wierusza już w Muzeum Okręgowym

Obraz Alfreda Wierusz-Kowalskiego, "Wesoła sanna", od wtorku, 21 listopada...

Śladami ks. Wernitza i księcia Tumaniszwili

Akcja sprzątania kompleksu cmentarzy siedmiu wyznań w Suwałkach odbyła...

Kolejny Wierusz w kolekcji. Tym razem za 290 tys. złotych

Muzeum Okręgowe w Suwałkach cieszy się kolejnym sukcesem polegającym...