Uczestnicząc w rozmaitych dyskusjach posługujemy się szeregiem argumentów. Wielokrotnie są to argumenty logiczne, bardzo wyważone, niekiedy bazujące na podstawach naukowych i racjonalnych. Całe szczęście, gdy rozmówcom przyświecają podobne cele, wówczas mogą próbować znaleźć wspólne wartości, bezpieczny i łączący punkt odniesienia, osobę autorytetu, którego zdanie z podobnym skutkiem trafia do uczestników dialogu.
Niestety zdarza się, że rozmówca nie jest w stanie trafnie odczytać kierowanych do niego słów, a w rezultacie pojawia się słowo – niezrozumienie. Trudno jednoznacznie określić czy strony rozmowy, a pewnie trafniej użyć określenia sporu są w stanie przyjąć argumenty adwersarza. Przecież – wprowadzając terminologię militarną – okopały się na swoich pozycjach i twardo bronią swojego odcinka linii frontu. Z czasem okazuje się, że siła argumentów schodzi na dalszy plan, a przy próbach rozmowy górę biorą względy pozamerytoryczne, osobiste, ambicjonalne.
Zarysowany powyżej – może nieco nieporadny, mocno skrótowy i z pewnością subiektywny schemat relacji społecznej, niebezpiecznie często obserwuję w odniesieniu do otaczających mnie zjawisk kulturowych, w tym przede wszystkim ochrony dziedzictwa kulturowego. W mowie potocznej utarło się powiedzenie, że gdzie dwie osoby, tam trzy opinie. Gdy strony dialogu mają różne, niekiedy rozbieżne, a nawet sprzeczne wyobrażenia stanu faktycznego, rysują się rozmaite scenariusze, a ewentualna ochrona staje się zakładnikiem sporu.
W zakresie kompetencyjnym nauk o kulturze znajdują się rozmaite definicje, opisy zjawisk kulturowych, schematy postępowania, opis metod i narzędzi badawczych i wiele innych, które są sprawdzonymi do bezpiecznego i w miarę kompleksowego opisu kultury. Wśród nich znajdziemy bardzo rozbudowaną część dotyczącą ochrony najcenniejszych przejawów ludzkiej aktywności. Są to regulacje prawne, literalnie wskazujące na sposób ochrony danego dobra kulturowego, a także odniesienia do wartości uniwersalnych, uznawanych wspólnotowo, w których treść wpisana jest potrzeba wyrażania troski i odpowiednia ochrona.
Blisko ćwierć wieku temu profesor Jan Pruszyński na łamach periodyku „Ochrona zabytków” (nr 4/1999) zamieścił artykuł zatytułowany: Dziedzictwo kultury – europejskie, narodowe czy własne. Autor zawarł w nim szereg bardzo trafnych uwag, myśli, spostrzeżeń, których rozwinięcie znajdziemy w dwutomowym monumentalnym i z perspektywy badawczej fundamentalnym opracowaniu tegoż autora Dziedzictwo kultury Polski: jego straty i ochrona prawna t.1 i 2, (Kraków 2001). Jedną z takich myśli warto przytoczyć: Co mamy
chronić w pierwszej kolejności? To co przyciąga publiczność? To co ma wartość materialną? Czy to co wymuszają okoliczności? W istocie punktem wyjścia ochrony dokumentów historii i pamiątek jest przeszłość – ta bardziej odległa i ta zaledwie wczorajsza. Punktem docelowym – przyszłość; dla której zgodnie z maksymą ks. Czartoryskiej – winniśmy zachować i ochronić pamiątki przeszłości.
Miejsce wiecznego spoczynku
Suwalska nekropolia siedmiu wyznań jest przestrzenią wyjątkową w skali europejskiej. Słowa te, choć powtarzane – także przeze mnie – wielokrotnie z takim samym przekonaniem i zaangażowaniem zrozumiałe są – jak obserwuję – głównie przez środowisko osób wrażliwych i zainteresowanych. Cóż zatem stanowi o tej wyjątkowości? Odpowiedź na tak postawione pytanie zachęca do wyciągnięcia listy argumentów. Pierwszymi z nich będą te dotyczące doboru odpowiedniej lokalizacji po drugiej stronie rzeki Czarna Hańcza.
Kulturowa symbolika rzeki jako linii granicznej dwa światy; potrzeba rozdzielenia przestrzeni żywej i dynamicznej, zamieszkałej przez ludzi od martwej, statycznej, niejako pomnikowej. Następnymi będą argumenty wskazujące na wielorakość konfesyjną zgromadzoną w obrębie jednej nekropolii. Chrześcijanie rytu rzymskiego i greckiego, staroobrzędowcy, luteranie, kalwini, mahometanie i wyznawcy judaizmu odnaleźli miejsce wiecznego spoczynku obok siebie, niejako w obrębie jednego muru cmentarnego. Wprawny obserwator zada pytanie o inne wyznania, w tym miejsce pochówku suwalskich Karaimów, których wyznanie wywodzi się z judaizmu, czy grekokatolików, których szczątki z pewnością znajdują się na suwalskim cmentarzu prawosławnym, a ich obecność na Suwalszczyźnie łączona jest z działalnością osobą Symona Petlury. Dość stwierdzić, że wraz z trwającymi kwerendami archiwalnymi, poszukiwaniami genealogicznymi, jak również rosnącym zaangażowaniem społeczników, z tygodnia na tydzień wzrasta poziom wiedzy na ten temat.
Kolejne argumenty trafiają do wrażliwych artystycznie serc i dotyczą materii, która stała się znakiem widocznym, upamiętniającym miejsce spoczynku doczesnych szczątków. Obok prosto ociosanych kamieni z coraz mniej czytelną inskrypcją często mamy do czynienia z pomnikami o wysokich walorach artystycznych, wykonanych w dobrych warsztatach kamieniarskich w Warszawie, Białymstoku, Wilnie, Grodnie. Część pomników opracowana została z piaskowca, inne z granitu. Nad niektórymi dominuje pięknie zdobiony odlewany metalowy krzyż, albo chociaż widać miejsce, w którym takowy się znajdował. Wreszcie pomniki z mieszanki cementowej tak zwane lastriko, które zdobywały popularność na cmentarzach już od końca lat sześćdziesiątych XX wieku, by w latach dziewięćdziesiątych popaść w niełaskę z powodu niewystarczającej trwałości, i powrócić współcześnie w nowych jakościowo odsłonach.
Część zachowanych na suwalskim cmentarzu nagrobków ma stwierdzoną przez konserwatora zabytków wartość historyczną i artystyczną, i są one w części wpisane do rejestru zabytków, albo do ewidencji. Niektóre mają przygotowany program konserwatorski.
Do wielu opracowana jest odpowiednia dokumentacja, na bazie której w oparciu o dostępne środki można by podjąć prace rewitalizacyjne, czyli nomen omen przywracania do życia. Zrozumiałym jest, że z powodu wielkości obszarowej, jak również udziału w społeczeństwie Suwałk największym i najbardziej widocznym w obrębie suwalskiej nekropolii jest cmentarz katolicki, który od końca lat dwudziestych XIX wieku zabezpiecza miejsce pochówku suwalskich katolików.
W częściach najstarszych, oznaczonych przez administratora sektorami A1, A2, B1, B2 zlokalizowanych po obu stronach alei począwszy od głównej bramy od strony ul. Zarzecze, aż do kaplicy znajdują się najcenniejsze upamiętnienia nagrobne sięgające nawet połowy XIX wieku i wymagające szczególnej ochrony. Nie mniej wraz z upływem czasu, przestrzeń najcenniejsza suwalskiego cmentarza katolickiego rozszerza się na kolejne sektory C, D, E, F… . Z podobnego okresu są upamiętnienia osób odnajdywane w części prawosławnej, luterańskiej, żydowskiej.
Oczyszczane corocznie w ramach akcji społecznej kolejne rejony cmentarza prawosławnego, ewangelickiego i żydowskiego odkrywają kolejne skarby. Ważnych dla Suwalszczyzny osób i pięknych funeralnych realizacji. Wszystko to sięga wieku XIX, gdy Suwałki jako miasto gubernialne było ważnym punktem na mapach narodowościowych i wyznaniowych, a świadectwo tej wartości niosą drukowane regularnie pamiatnyje kniżki.
Wszystko to jednak wymaga dużych nakładów osobowych, zaplecza narzędziowego i solidnej akcji promocyjnej, aby nie utracić żadnej więcej drobiny naszego dziedzictwa. Czy można zatem wspólnie podjąć starania ochronne suwalskiego cmentarza?
W kontekście zachowania i najpełniejszego odczytania naszego suwalskiego cmentarza jako istotnego tekstu kultury niezrozumiałe, a wręcz oburzające jawią się praktyki obserwowane na części katolickiej, czyli umieszczanie na niektórych – z reguły najstarszych (sic!) nagrobkach informacji, że ten konkretnie grób jest przeznaczony do ponownego zagospodarowania. Jest to wyjątkowy przejaw infantylizmu ze strony zarządcy cmentarza dopuszczającego bezceremonialnie niszczenia dziedzictwa. Smutek ogarnia mnie, gdy widzę coraz nowsze mogiły obudowane wielkimi kamiennymi pomnikami w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna znajdował się grób kryjący doczesne szczątki obywatela miasta, mającego to nieszczęście, że nie ma aktualnie komu dopełnić kwestii finansowych z zarządcą części katolickiej. A przecież obok Art. 7 ust. 2 obowiązującej ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych uchwalonej w 1959 roku, na którą powołują się pełni indyferencji kulturowej zarządcy – umieszczający tytuły egzekucyjne dla nagrobka w formie tabliczki, widnieje Art. 7 ust. 5 o treści: Niezależnie od powyższych przepisów jest wzbronione użycie do ponownego pochowania grobów, mających wartość pamiątek historycznych (ze względu na swą dawność lub osoby, które są w nich pochowane, lub zdarzenia, z którymi mają związek) albo wartość artystyczną.
Czy możemy dopuścić, by w imię partykularnych interesów, albo źle zrozumianej ochrony, cmentarz jako całościowy wielokonfesyjny i wielonarodowościowy pomnik utracił swoją historyczną wartość? Czy milcząco przyglądając się znikaniu lub zastępowaniu upamiętnień dawnych wspomnieniem osoby pochowanej współcześnie nie stajemy się współodpowiedzialni tej zbrodni? Czyż cmentarz nie powinien być naszym wspólnym dobrem?
Pomnik Historii
Jedną z form ochrony zabytków w Polsce jest – według ustawy o ochronie zabytków i opieki nad zabytkami – uznanie konkretnego zabytku nieruchomego o szczególnej wartości historycznej, naukowej i artystycznej za Pomnik historii. Miano to przysługuje zabytkom, które ze względu na swoją wyjątkowość mają duże znaczenie dla dziedzictwa kulturalnego Polski. Owo wyjątkowe znaczenie ma swoje źródło najpierw w przekonaniu lokalnym i wyrasta do skali co najmniej ogólnopolskiej, świadcząc o powszechnej świadomości mieszkańców co do własnego zabytku i promieniuje blaskiem chwały.
Pojęcie pomnika historii w polskim prawodawstwie sięga początku lat sześćdziesiątych. Po raz pierwszy zostało umieszczone w ustawie z dnia 15 lutego 1962 r. o ochronie dóbr kultury (Dz.U. z 1962 r. nr 10, poz. 48). Aktualnie obowiązującym aktem prawnym jest ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z dnia 23 lipca 2003 roku. Ustawa wymienia cztery formy ochrony zabytków, mianowicie: wpis do rejestru zabytków; wpis na Listę Skarbów Dziedzictwa; uznanie za pomnik historii; utworzenie parku kulturowego; ustalenia ochrony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego albo w decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, decyzji o warunkach zabudowy, decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej, decyzji o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej lub decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji w zakresie lotniska użytku publicznego.
Artykuł 15 ustawy określa sposób postępowania i tryb administracyjny konieczny do przeprowadzenia całej procedury. W punkcie pierwszym czytamy: Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, w drodze rozporządzenia, może uznać za pomnik historii zabytek nieruchomy wpisany do rejestru lub park kulturowy o szczególnej wartości dla kultury, określając jego granice.
Aby jednak mieć powód do otwarcia szampana i cieszenia się z rozporządzenia wydanego przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, należy spełnić szereg wymogów; przygotować odpowiednią dokumentację. Na portalu internetowym Narodowego Instytutu Dziedzictwa można znaleźć potrzebne informacje, dotyczące podstawowej dokumentacji, którą niejako krok po kroku należy zgromadzić, opracować i przedstawić. Formularz dzieli się na kilka punktów, począwszy od identyfikacji terenowej obiektu, uzasadnienia potrzeby zgłoszenia, opisu obiektu w chwili zgłoszenia; poprzez wskazanie historii i rozwoju wraz ze znaczącymi zmianami; wreszcie stanu zachowania i aktualnej wiedzy o obiekcie. Oddzielną część stanowi informacja o prawie własności, osobach i instytucjach upoważnionych do zarządzania obiektem oraz opis innych czynników wpływających na obiekt, w tym przede wszystkim wpływ środowiska.
Bardzo ważną częścią przygotowywanej dokumentacji jest opis działań edukacyjnych związanych z obiektem, charakterystyka zaplecza społecznego i jego zaangażowanie w ochronę przyszłego pomnika historii. Ostatnim punktem jest przystosowanie obiektu do ruchu turystycznego, a także informacji turystycznej i przewodnickiej.
Procedura wpisania suwalskiej nekropolii siedmiu wyznań na listę pomników historii jest zatem wieloetapowa i długotrwała, ale możliwa i w mojej ocenie potrzebna do przeprowadzenia. Pewne działania zostały już podjęte, choć cele im przyświecające są bliższe. Osoby zaangażowane w ochronę cmentarza pod patronatem lokalnych stowarzyszeń, biblioteki, muzeum, Instytutu Pamięci Narodowej, jak też przedstawiciele parafii i związków wyznaniowych podejmują kolejne działania, odnosząc widoczne sukcesy w utrwalaniu pamięci o osobach pochowanych na cmentarzu.
Inwentaryzacja, zabezpieczenie, ochrona, edukacja i promocja jako wielkie hasła realizują się w poszczególnych realizowanych zadaniach. Pracy jest bardzo dużo, niemniej włączając się w nią poświadczamy, że troska o dziedzictwo kulturowe jest naszą wspólną sprawą.
Czy zatem warto podjąć starania, by suwalski cmentarz siedmiu wyznań znalazł się na liście pomników historii? W mojej opinii wprowadzenie suwalskiego cmentarza na listę pomników historii to nie tylko możliwość jeszcze skuteczniejszej prawnej ochrony owej cennej nekropolii. Jest to nasz obowiązek! Do tej pory na takowej liście (krajowej!) znalazło się sto dwadzieścia sześć wpisów, z czego tylko pięć w województwie podlaskim. Warto powiększyć tę listę o kolejne wpisy.
Bardzo trafne uwagi. My Suwalczanie: ci rdzenni, jak i osiadli tu po 1976 r, mamy powody by być dumni z naszego miasta, jak i całej Suwalszczyzny. jednym z powodów do dumy jest nasz cmentarz siedmiu. Z uwagi na pochowane tam osoby, jak i liczne zabytkowe groby, w szczególności pomniki grobowe, będące cennymi dziełami sztuki. Nie można dopuścić do ich dewastacji i niszczenia. W przyszłości nasze obecne pokolenia będą z pewnością oceniane z tego, czy zadbaliśmy o naszych przodków. Następne pokolenia będą się od nas uczyć. Nie bądźmy tymi, którzy zostaną odebrani, jako ci którzy burzyli. Naszym obowiazkiem jest ocalić te zabytki od zapomnienia. Nie bądźmy barbarzyńcami. Brawo Panie Krzysztofie.
Rdzenni suwalczanie? To znaczy jacy? Potomkowie kamedułów?