Publikujemy oświadczenie, jakie Bożena Kamińska przesłała do naszej redakcji. Chodzi o sprawę, która miała dotyczyć złożenia nieprawdziwego oświadczenia majątkowego oraz przywłaszczenie środków na działalność biura poselskiego.
CBA zatrzymało byłą posłankę. Miała przywłaszczyć m. in. 320 tys. zł
W raporcie o służbach mundurowych poseł Jarosław Zieliński „niesławnym bohaterem” (wideo)?
Posłanka pisze do prezesa NIK. Wnosi o kontrolę w podlaskiej policji
Oświadczenie
Po wielu latach przeżytych upokorzeń, nękania, nieuzasadnionych oskarżeń i inwigilacji. Po długim i traumatycznym okresie stygmatyzacji prowadzącej do infamii społecznej, obejmującej mnie i moich najbliższych, zakończyła się sprawa, która tak naprawdę nigdy nie powinna była się rozpocząć.
W normalnie funkcjonującym państwie parlamentarzysta, który na wniosek pokrzywdzonych obywateli ujawnia nieprawidłowości w działaniach służb może liczyć na wsparcie aparatu władzy w ich zbadaniu i rozliczeniu winnych. Niestety, w moim przypadku, rządzący skierowali całą machinę środków przeciwko mnie, która próbowała reagować na przejawy niedopuszczalnych procedur w jednostkach policji.
Ówczesny Komendant Wojewódzki Policji w Białymstoku, moim zdaniem nie bez wiedzy swego przełożonego, odpowiedzialnego za służby mundurowe, Sekretarza Stanu Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji doprowadził do zapowiadanego konkursu na donosy posłanki Bożeny Kamińskiej i wszczęcia kontroli CBA, a następnie skierowania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do Prokuratury Rejonowej w Ostrołęce. Wśród wielu zarzutów skupiono się najbardziej na dwóch: składania fałszywych oświadczeń majątkowych oraz przywłaszczenia środków finansowych przeznaczonych na działalność biura.
Od samego początku prowadzenia kontroli przez CBA zastosowano wobec mnie bardzo szczegółowe procedury. Zaczęło się od wielogodzinnych przesłuchań świadków a następnie dopiero w końcówce 2023 roku, 5 razy zeznawałam w Prokuraturze Okręgowej w Ostrołęce. CBA uzyskało osiem opinii w sprawie, opracowało dwie wewnętrzne analizy kryminalne. Oprócz mnie w czasie śledztwa przesłuchano dwudziestu świadków. Wszelkie te zabiegi nie posuwały sprawy w pożądanym przez oskarżycieli kierunku. Może dlatego śledztwo było kilka razy przedłużane.
Oczywiście procedury nie kończyły się na przesłuchaniach. Kontrolą objęto wszystkie rachunki moje i męża, zwrócono się do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o uchylenie tajemnicy bankowej w 53 bankach, 49 biurach maklerskich, 57 towarzystwach funduszy inwestycyjnych, 65 towarzystwach ubezpieczeniowych i 34 spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych.
Praktycznie nie było dziedziny życia, która pozostawałaby poza zainteresowaniem kontrolujących agentów. Przykładem niech będzie zwracanie się do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego i Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego o nadesłanie wniosków o paszport mojej córki i zięcia czy do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku, Urzędu Miejskiego w Gołdapi i Urzędu Miejskiego w Suwałkach o nadesłanie wniosków o wystawienie dokumentów dla mnie i członków mojej rodziny. Występowano do ZUS, USC a także do Urzędów Skarbowych w całej Polsce. Pozyskano PIT-y (od 2012) moje, mego męża, córki, zięcia, a także wszystkich świadków w sprawie.
Analizowano moje dokumenty związane z Biurem poselskim od 2011 r., w tym używanie kart bankomatowych. Sprawdzano nawet powody zamieszczenia z opóźnieniem korekt sprawozdania z wykorzystania kwoty ryczałtu na prowadzenie biura poselskiego.
Przeanalizowano wszystkie moje i męża rachunki bankowe. Ponadto analizowano dokumentację związaną z nabyciem przeze mnie spadku po moich rodzicach i działu tego spadku. Poddano analizie projekty budowlane mojego domu. Zdjęć z moim wizerunkiem używano w mediach do ilustracji oskarżycielskich materiałów, które sprawiały, że w społeczeństwie zaczął funkcjonować obraz mojej osoby jako kobiety z brzemieniem domniemanej winy.
Sprawa się zakończyła i tak naprawdę powinnam odczuwać ulgę i radość. Zbyt jednak długi był ten trudny czas okupiony obciążeniem psychicznym i rana zbyt świeża i głęboka. Myślę o sobie, ale przecież ówczesne, prawicowe służby uwikłały w tę sprawę całą moją rodzinę, współpracowników i znajomych. Wszystkie te osoby pragnę w tym oświadczeniu szczerze przeprosić za wszystkie niedogodności i złe emocje które je spotkały.
Sprawa, która nie powinna mieć miejsca trwała od 2018 roku, a wynikiem nad wyraz skrupulatnych czynności dochodzeniowych jest 25 tomów akt liczących blisko 5 400 stron. Inicjatorów tego procederu mogę wymienić po nazwiskach. Czy jednak mogę spodziewać się po nich przeprosin? Wątpię…
Bożena Kamińska